Kilka dni temu rozmawiałem Geovanny'm o różnych aspektach pracy dla Pana w Guayaquil w Ekwadorze. W połowie rozmowy Geovanny wtrącił: Czy mówiłem ci, że nie spotykamy się już w jednym kościele, ale mamy sieć sześciu kościołów domowych? Dostrzegł moje oczywiste zainteresowanie, więc opowiadał dalej, co się wydarzyło w ciągu kilku ostatnich miesięcy...
Gdzieś tak w połowie sierpnia zaczęliśmy się modlić nieco mniej, ale zaczęliśmy też każdego miesiąca zasiewać Ewangelię... Początkowo myśleliśmy, że raz w miesiącu nie wystarczy, jednak z powodu przygotowań duchowych, które poczyniliśmy modląc się konkretnie przez cztery miesiące, byliśmy zadziwieni, jakie owoce przynosił ten ewangelizacyjny wysiłek.
Pod koniec roku 2008 cel pozyskania siedemdziesięciu nowych osób został przekroczony, a my byliśmy zajęci ucząc 110 nowych wierzących – owoc, który dał nam Pan po tych comiesięcznych akcjach ewangelizacyjnych. Na przełomie lutego i marca 2009 ci nowi wierzący zaczęli spotykać się w pięciu nowych kościołach domowych, położonych w pobliżu ich miejsca zamieszkania. Nelson, José, Macos z Tanią, Juan i Wiliam – prowadzą te kościoły.
Planujemy kontynuować tą modlitewno-ewangelizacyjną strategię, ale teraz prosimy Pana o 300 nowych uczniów i 20 nowych kościołów do końca 2010 roku.
Spostrzeżenia
110 nowych wierzących na bazie 29 zaangażowanych osób to wręcz fenomenalny 380% wzrost! Jak wiele znasz kościołów z takim wzrostem w ciągu niecałego roku? O ilu kościołach słyszałeś, któreby stworzyły pięć nowych kościołów w ciągu niecałego roku?
Geovanny powiedział, że cała „strategia” to była modlitwa i głoszenie Ewangelii. Aż tyle w zamian za te wymyślne rzeczy, które – jak myślimy – są nam potrzebne, by zdobywać zgubionych! Żadnych badań, żadnych konferencji za $150 (+$800 za samolot i nocleg), by dowiedzieć się „jak to zrobić”, bez tysięcy wydanych na kampanie medialne, bez wynajmowania stadionów, zero darmowych koncertów i hot-dogów... tylko modlitwa i głoszenie! Czasem myślę, że powinniśmy sobie wziąć roczny urlop od wszystkich tych naszych książek, konferencji, blogów, stron internetowych i nie robić nic oprócz poważnego zaangażowania w modlitwę, by pozwolić Duchowi Świętemu, by nas prowadził do powołania, które dał nam Jezus: dotarcia do naszych krewnych, przyjaciół, sąsiadów i współpracowników z Dobrą Nowiną o Jezusie.
Jakie są twoje własne spostrzeżenia? Czego się nauczyłeś z tej historii? Czy coś z tego, co opowiedział Geovanny, dociera do ciebie? Coś ci leży na sercu w związku z modlitwą, ewangelizacją i zakładaniem kościołów?
(zaczerpnięte z bloga Guy'a Muse)
Guy Muse z żoną Lidną mieszka od 24 lat w Ekwadorze, w Guayaquil.
Służą tam jako misjonarze i obserwują rozwój kościołów domowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz